***
Pożegnałam się z Josh'em i zmierzałam z przyjaciółmi na W-F. Ja sobie poszłam do damskiej szatni a chłopaki do męskiej.
Weszłam do środka i mogłam spokojnie wymiotować tęczą.Masakra tona różu wszędzie ten kolor ! Czy ja jestem w świecie Barbie?! Cholera jasna ja się stąd wynoszę w trymiga! I wyszłam. Mam nadzieje że znajdę chłopaków. Wparowałam do szatni chłopaków i od razu znalazłam wzrokiem przyjaciół.
-Ej laska to męska szatnia!
-No nie gadaj?! Nie wiedziałam!
I w tej chwili podszedł do mnie Jake i Peter.
-Am co tu robisz?-zapytał Peter?
-Stoję?
-Am nie wygłupiaj się.
-Dobra Jake .
-No to gadaj.-powiedział David.Kiedy on tu przyszedł?
-Wiecie ja tu u was zostanę.
-Am co ci?-Zapytał Chris.
-Tam było tak strasznie różowo...
-No tak można było się tego spodziewać że Am tam nie wytrzyma.-Fabian? Kiedy on tu?Nie ważne.
-Więc bez dyskusji zostaję tutaj i nie mam zamiaru wracać do świata lalki Barbie.
-Przepraszam ale czy możesz wyjść?
-Nie.
-Co nie? To MĘSKA szatnia!
-Zluzuj majty. Nie mam zamiaru iść do różowego czegoś...
-A po za tym to prędzej by pozabijała wszystkie te dziewczyny.
-Dzięki Chris ale poradziła bym sobie sama.
-Znasz tą piątkę?
-To moi przyjaciele masz jakiś problem?!
-Dominic ja nie mam zamiaru zbierać cię z ściany lub podłogi...
-Fabian nie żartuj. Dziewczyna ma mnie pobić?
-Nie lekceważ jej.-powiedział Jake.
-A co mi może zrobić?
-Ej Chris masz tamto zdjęcie?
-Tamto, tamto?
-Tak to.
-Tak...Masz.-podał mu telefon na którym widniała fotografia z ładnie poobijaną twarzą Patryka.
-Zobacz. To zrobiła mu Am.
Wszyscy zbiegli się do tego zdjęcia a potem wytrzeszcz gal na moja osobę.
-No co? To on zaczął ! A po za tym należało się gnojowi!
-Tak Am my o tym wiemy.-powiedział Peter.
I zadzwonił dzwonek na lekcje. No to wychodzimy.I już po chwili jesteśmy na sali. chłopcy graja w nogę a dziewczyny w siatkę.-powiedział nauczyciel.
-ale ja nie chce grac w siatkę wole grac w nogę!
-Jesteś?
-Am
-Amanda tak?
-Nomc.
-Jeżeli ci tak zależy to możesz grac.
-dzięki.
no i wybór zawodników i gra się zaczęła ale zaczęła się tak szybko jak i skończyła .
***
Zamierzałam iść na Biolce ale Niall kazał mi iść do dyrcia.Więc weszłam do gabinetu a tu szok!
-Zbyszek cwelu!
-Am? To naprawdę ty?
-Nie kurwa lalka Barbie!
-Ale mi cię brakowało! Ale co cie do mnie sprowadza?
-Nie wiem... Niall po co ja tu jestem?
-Jesteś tu po to żebym cię zwolnił z lekcji bo Paul nasz manager chcę się widzieć z tobą mną i Harry'm.
-Spox.
-No to niech pan ją zwolni z lekcji.
-Ok. No to do zobaczenia Am.
-Jutro pewnie cię odwiedzę.
I wyszłam z szkoły razem z Niall'em i wsiadłam do auta.
***
Siedzę w biurze tego całego Paul'a i cholernie się nudzę bo on pierdzieli i pierdz...
-No i Am i Harry' będą udawać związek.-wyłapałam ten fragment i...
-Że co kurwa?! Ja z tym?!-Wskazałam na Harry'ego-Nigdy! Już nawet Niall jest lepszym kandydatem na mojego chłopaka! Lub przy najmniej przyjaciela! Ale on?!(znowu mój paluch wskazał Hazz'e)Nie nigdy nawet go nie przytulę!
-Dobrze skoro tak to Harry będzie z Kasią a Niall tobie w takim razie trafiła się pyskata Am.
-Mi tam nie przeszkadza że to Am.-też się ciesze blondynku ratujesz mnie przed mopem.
-A ja się ciesze że nie muszę spędzać czasu z Am.-popieram cię mopie ja też się ciesze że nie muszę z tobą.
-No więc...- i tu się ponownie wyłączyłam siedziałam na dywanie i nudziłam więc znalazłam notes i zaczęłam bazgrać.
-Am co robisz?
-Rysuje Niall, rysuje.
-A co?
-Banany w kajaku.-Hahhah Banan w kajaku! Miałam taki zaciesz kiedy to mówiłam że jpd.
-Hahah spoko.
Natomiast Hazz i Paul przywalili sobie facepalm'a xD
-No to Niall bierzesz pyskatą na randkę.
-Yhym. Am Idziemy do Nandos!
-Jupika jej madafaka!-odbija mi coś dzisiaj jestem za wesoła... to wina bananów!
***
Mam wreszcie okazje poznać Am dokładnie. A tak po za tym jest śliczna czasem chamska ale i zabawna lub ewentualnie dziwna ale i tak mi się podoba.
-Niall ile my tu jeszcze będziemy siedzieć? Miejsca na kartce mi brakło i banany w kajakach się nie mieszczą.
-Chodź idziemy się przejść.
-Ołkej!
-Masz dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój.-zauważyłem.
-To przez banany :)
-Heheh wszystko wyjaśnia.
-Co my tak właściwie musimy robić?
-Nie słuchałaś?Kogo ja oszukuje ty i słuchać.-tak ja i moja głupota.
-Masz plusa już mnie znasz praktycznie na wylot.
-No ale wracając mamy się pokazywać publicznie. Tu np. przytulić lub pocałować i spacerować za rączkę.
-Aha no to chodźmy za rączkę i skaczmy jak pedały. xD-ale pomysły.
Spacerujemy sobie i spacerujemy wszędzie flesze itd.
-Am robimy małe przedstawienie?-wyszeptałem.
-Mały buziak.-i stało się nasze usta się zetknęły było tak...magicznie. Jej usta smakowały wanilią. Teraz pragnę jej jeszcze bardziej. No ale wszystko co dobre zawsze się kończy. I oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się. w końcu postanowiliśmy wrócić do domu.
***
No i jak? Wiemy trochę kurtki...
Weszłam do środka i mogłam spokojnie wymiotować tęczą.Masakra tona różu wszędzie ten kolor ! Czy ja jestem w świecie Barbie?! Cholera jasna ja się stąd wynoszę w trymiga! I wyszłam. Mam nadzieje że znajdę chłopaków. Wparowałam do szatni chłopaków i od razu znalazłam wzrokiem przyjaciół.
-Ej laska to męska szatnia!
-No nie gadaj?! Nie wiedziałam!
I w tej chwili podszedł do mnie Jake i Peter.
-Am co tu robisz?-zapytał Peter?
-Stoję?
-Am nie wygłupiaj się.
-Dobra Jake .
-No to gadaj.-powiedział David.Kiedy on tu przyszedł?
-Wiecie ja tu u was zostanę.
-Am co ci?-Zapytał Chris.
-Tam było tak strasznie różowo...
-No tak można było się tego spodziewać że Am tam nie wytrzyma.-Fabian? Kiedy on tu?Nie ważne.
-Więc bez dyskusji zostaję tutaj i nie mam zamiaru wracać do świata lalki Barbie.
-Przepraszam ale czy możesz wyjść?
-Nie.
-Co nie? To MĘSKA szatnia!
-Zluzuj majty. Nie mam zamiaru iść do różowego czegoś...
-A po za tym to prędzej by pozabijała wszystkie te dziewczyny.
-Dzięki Chris ale poradziła bym sobie sama.
-Znasz tą piątkę?
-To moi przyjaciele masz jakiś problem?!
-Dominic ja nie mam zamiaru zbierać cię z ściany lub podłogi...
-Fabian nie żartuj. Dziewczyna ma mnie pobić?
-Nie lekceważ jej.-powiedział Jake.
-A co mi może zrobić?
-Ej Chris masz tamto zdjęcie?
-Tamto, tamto?
-Tak to.
-Tak...Masz.-podał mu telefon na którym widniała fotografia z ładnie poobijaną twarzą Patryka.
-Zobacz. To zrobiła mu Am.
Wszyscy zbiegli się do tego zdjęcia a potem wytrzeszcz gal na moja osobę.
-No co? To on zaczął ! A po za tym należało się gnojowi!
-Tak Am my o tym wiemy.-powiedział Peter.
I zadzwonił dzwonek na lekcje. No to wychodzimy.I już po chwili jesteśmy na sali. chłopcy graja w nogę a dziewczyny w siatkę.-powiedział nauczyciel.
-ale ja nie chce grac w siatkę wole grac w nogę!
-Jesteś?
-Am
-Amanda tak?
-Nomc.
-Jeżeli ci tak zależy to możesz grac.
-dzięki.
no i wybór zawodników i gra się zaczęła ale zaczęła się tak szybko jak i skończyła .
***
Zamierzałam iść na Biolce ale Niall kazał mi iść do dyrcia.Więc weszłam do gabinetu a tu szok!
-Zbyszek cwelu!
-Am? To naprawdę ty?
-Nie kurwa lalka Barbie!
-Ale mi cię brakowało! Ale co cie do mnie sprowadza?
-Nie wiem... Niall po co ja tu jestem?
-Jesteś tu po to żebym cię zwolnił z lekcji bo Paul nasz manager chcę się widzieć z tobą mną i Harry'm.
-Spox.
-No to niech pan ją zwolni z lekcji.
-Ok. No to do zobaczenia Am.
-Jutro pewnie cię odwiedzę.
I wyszłam z szkoły razem z Niall'em i wsiadłam do auta.
***
Siedzę w biurze tego całego Paul'a i cholernie się nudzę bo on pierdzieli i pierdz...
-No i Am i Harry' będą udawać związek.-wyłapałam ten fragment i...
-Że co kurwa?! Ja z tym?!-Wskazałam na Harry'ego-Nigdy! Już nawet Niall jest lepszym kandydatem na mojego chłopaka! Lub przy najmniej przyjaciela! Ale on?!(znowu mój paluch wskazał Hazz'e)Nie nigdy nawet go nie przytulę!
-Dobrze skoro tak to Harry będzie z Kasią a Niall tobie w takim razie trafiła się pyskata Am.
-Mi tam nie przeszkadza że to Am.-też się ciesze blondynku ratujesz mnie przed mopem.
-A ja się ciesze że nie muszę spędzać czasu z Am.-popieram cię mopie ja też się ciesze że nie muszę z tobą.
-No więc...- i tu się ponownie wyłączyłam siedziałam na dywanie i nudziłam więc znalazłam notes i zaczęłam bazgrać.
-Am co robisz?
-Rysuje Niall, rysuje.
-A co?
-Banany w kajaku.-Hahhah Banan w kajaku! Miałam taki zaciesz kiedy to mówiłam że jpd.
-Hahah spoko.
Natomiast Hazz i Paul przywalili sobie facepalm'a xD
-No to Niall bierzesz pyskatą na randkę.
-Yhym. Am Idziemy do Nandos!
-Jupika jej madafaka!-odbija mi coś dzisiaj jestem za wesoła... to wina bananów!
***
Mam wreszcie okazje poznać Am dokładnie. A tak po za tym jest śliczna czasem chamska ale i zabawna lub ewentualnie dziwna ale i tak mi się podoba.
-Niall ile my tu jeszcze będziemy siedzieć? Miejsca na kartce mi brakło i banany w kajakach się nie mieszczą.
-Chodź idziemy się przejść.
-Ołkej!
-Masz dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój.-zauważyłem.
-To przez banany :)
-Heheh wszystko wyjaśnia.
-Co my tak właściwie musimy robić?
-Nie słuchałaś?Kogo ja oszukuje ty i słuchać.-tak ja i moja głupota.
-Masz plusa już mnie znasz praktycznie na wylot.
-No ale wracając mamy się pokazywać publicznie. Tu np. przytulić lub pocałować i spacerować za rączkę.
-Aha no to chodźmy za rączkę i skaczmy jak pedały. xD-ale pomysły.
Spacerujemy sobie i spacerujemy wszędzie flesze itd.
-Am robimy małe przedstawienie?-wyszeptałem.
-Mały buziak.-i stało się nasze usta się zetknęły było tak...magicznie. Jej usta smakowały wanilią. Teraz pragnę jej jeszcze bardziej. No ale wszystko co dobre zawsze się kończy. I oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy się. w końcu postanowiliśmy wrócić do domu.
***
No i jak? Wiemy trochę kurtki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz