Informacyje

~Merry :')

środa, 11 czerwca 2014

Nowy blog :)

Jak na razie mam przywitanie i bohaterów.
Ta historia jest o tematyce fantasty, co wogóle było moim marzeniem by napisać UDANE opowiadanie tego typu :D
W gruncie rzeczy chodzi o anioły :)  Lou jest jedynym głównym bohaterem NA RAZIE podkreślam NA RAZIE. Wiecie myślę nad Nialler'em i chyba też będzie głównym ale zobaczymy. to wszystko na razie jest tylko w fazie tworzenia więc, więc :) Mam nadzieje że poczujecie ją tak samo jak ja xD

http://swiat-fantazy-z-one-direction.blogspot.com/

wtorek, 10 czerwca 2014

Coś pożegnalnego?

Może napisze wam Epilog ( jeśli chcecie) ale 2 części pewnie nie będzie. Mam plan by napisać nowe opowiadanie. Z resztą pewnie dodam post z nowym blogiem :) Mam nadzieje że nie zawiodłam za bardzo nikogo i się podobało kocham was <333333 Na prawdę trudno mi się z wami rozstać bo mimo że blog był strasznie skalowo minimini  ale  dwoje obserwatorów, około 45 komentarzy, co lepsze pozytywnych! Prawie 2500 wejść... Koooocham was za to... może dla jakichś większych blogerów to mało ale dla mnie to naprawdę wiele bo ten czas był piękny :*** KOCHAM WAS <3 Do zobaczeniu na nowym blogu misie, ale to dopiero gdzieś później ;)\
~Merry :')

Rozdział 20 END

Wiecie... chyba to ostatni rozdział...( Wątpię że chcielibyście 2 część ale pomarzyć mogę ;) Ale mogę wam opchnąć Epilog xD ) No to ten miłego czytania :) Przy tworzeniu słuchałam TRY myślę że nawet bardzo pasuje do rozdziału a przy najmniej kawałka nwm czemu xD Także ten "try" do odsłuchu misie ;* 
______________________________________________________
*Niall*
Dooobra... Gdzie.Oni.Do.Cholery.Jasnej.Są?! Ja tu się staram, szukam, chcę naprawić sytuacje między mną i Am , a ONI gdzieś jadą nic nie mówiąc. Świetnie, no po prostu ku... Dobra nie kończę tego. Liam! Telefon! Cholera! Został w domu... Jak ona ze mną wytrzymywała? Mniejsza, potrzebuje jej. Jest dla mnie jak powietrze... Weź się w garść blondi i leć po... mam przecież drugi. Mentalnie w głowie przybiłem sobie face palm. Wybrałem numer Liam'a i przytknąłem sobie telefon do ucha.
-Yo!
-Liam?
-Luke a co?
-Czemu masz telefon Liam'a?
- Cóż potrzeby fizjologiczne go wzywały.
-Co?
-Poszedł w krzaki.
-Co?
-NO WYLAĆ SIĘ!
- Ty?
-Liam ciole!
-Aaaa.
-No nareszcie.- z daleka słychać było też głos Am.
-Gdzie jeste...
-Yo! Elo ciole!
-Am...
-Niall?
-...
-Niall. Po co dzwonisz?
- Chciałem wszystko naprawić... Naprawdę... Jesteś najlepszą rzeczą która spotkała mnie w całym moim życiu, a ja? Ja na ciebie nie zasługuje. Może lekko biorę cię na litość ale co mogę zrobić? Dałem ci odejść, zostawić mnie samego, sobie gdy chciałem przedstawić cię rodzicom, z resztą bardzo się zdziwili gdy cię nie było, bo nawijałem im o tobie jak głupi, no ale jestem głupi, naj głupszy z możliwych, często dziwiłem się jak wytrzymałaś ze mną przez ten krótki czas, jak nie patrzeć byliśmy razem statystycznie krótko, a teraz pewnie pomyślisz  że to czytam lub co gorsza powtarzam z jakiejś telenoweli ale mówię to co ślina na język napatoczy. Kocham cię, tak cię kocham kurwa i nie znam już innych słów. Jesteś tlenem, narkotykiem, miłością, wszystkim, a ja to wszystko straciłem... Czemu ja tu jeszcze rozmawiam? Może będzie ci lepiej z innym... Na prawdę to boli...
Rozłączyłem się. W tym momencie najchętniej bym się zabił... Nie mogę tego zrobić... Czy ja płacze? Kurwa ja ryczę. Zakryłem twarz rękami i szlochałem nad tym że straciłem ją. Ból jednak powraca tylko że z podwojoną siłą...
*Am*
Ja pierdole Niall! Nie! Proszę niech tylko nie zrobi niczego głupiego! Co robię? Jadę z Luke'iem do hotelu, bo pewnie tam jest.
Jechaliśmy szybko nawet nie wiem jakim autem ale po 5 minutach byliśmy na miejscu. Wparowałam do pokoju, sprawdziłam wszystkie pomieszczenia oprócz łazienki. Szybko pobiegłam na pół pięterko i otworzyłam drzwi. Na podłodze siedział Niall i wahał się z żyletką trzymaną w ręce.
-Nie Niall! Nie rób tego! - z płaczem wydusiłam z siebie te słowa.
-A co to zmieni? Przecież i tak nic tu nie znaczę.
- Znaczysz wiele dla mnie, chłopców, fanów, rodziny... Nadal cię kocham... Na prawdę nie chce cię stracić. Wybaczę ci tą zazdrość ale proszę odłóż to żelastwo.- a jednak mam uczucia. 
- Też cię kocham, jak nikogo innego...
-Na co ty kurna czekasz?! Pocałuj ją debilu!- po instruował go Luke.
***
Blond chłopak podszedł szybko do dziewczyny złączając ich usta w pocałunku. Widzicie? Jednak nie potrafili o sobie zapomnieć, a może tak to rozplanował bóg? W każdym razie reszta ich przyjaciół też zdążyła się zjawić i zobaczyć scenę  wyciągniętą z prosto z filmu... ich filmu pod tytułem "Życie". Każdy pisze swój własny scenariusz,w ich przypadku ponownie się złączył by ich miłość rozkwitała i dała owoc w przyszłości . Mieli wiele wzlotów i upadków, zabawnych lub strasznych sytuacji... Byli jak ogień i woda, dwa przeciwne żywioły, a jednak! Może skończę swoje filozofie i zakończę ich historię? W każdym razie nasi bohaterowie mogli wprowadzić was w ich wy imaginowany świat. Może nawet doszukaliście się tutaj siebie? To zostawiam wam. Żegnam was bardzo serdecznie, może zobaczymy się kiedyś jeszcze...
____________________________________________________
Hey. Jak widzicie, mamy HAPPY END :)  Krótki ale zawarłam w nim to co chciałam... Kochani wątpię w 2 część, bo powoli planuje kolejne opowiadanie. Cóż bez Aro. Nasza współpraca była dziwna, ale w sumie było miło mam nadzieje że choć raz się przez nas uśmiechnęłyście :) Bay Bay :*
~Merry...

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 19

*Am*
Co ja tu robię?
- Ja pitolę co się dzieje?- powiedziałam do swojej głupiej osoby myśląc że mi od powiedzą.
- Co znaczy "pitolę"?- zapytał Hazzopodobny gostek.
-Dobra to robi się dziwne...- wyjęłam telefon była 12:32 i był rok 4000pne! O ty w dupę.
- Nie wychowana jesteś. Powinnaś zająć się domem a nie wymyślać nowe słowa.- Ta wersja Hazzy jest dziwna. Nawet jak na Harry'ego.
- Co bulgotasz?- wybrałam sobie moment do obrażania ludziów z ee prehistorii? Nieee... z starożytności!
- Czekaj. Nie to nie może być to...- przeżucił mnie przez ramie i ruszył szybko przed siebie. Cóż po drodze i tak go po wyklinałam. Pewnie i tak nic nie zrozumiał ale musiałam się nakrzyczeć. Jakieś babki w dziwnych szatach się na mnie lampiły... Co ja mam na sobie? Uff... Mam moje ciuchy. Aaa to pewnie lampiły się na moje granatowe rurki i bluzę,

 co prawda Kuby ale bardzo ją lubiłam. Wreszcie loczysław mnie opuścił na podłogę i stałam przed jakimś chłopakiem wyglądającym jak Calum. (Chodzi mi o Calum'a Hood'a [kapturek xD] z 5SOS) Podszedł do mnie i zaczął mnie mierzyć... To robi się dziwniejsze z sekundy na sekundę.
-O mój Zeusie... Harrystosie to ona.- o mnie te ciołki mówią? Szczerze to... czemu padli na kolana?
-Amaro wybacz nam. - odezwał się Harry coś tam.
- Co? Ej wstańcie ciołki. Wyjaśnicie mi co tu się dzieje? - oboje wstali i zaczęli opowiadać.
- Więc. Z tego co głosi nasz prorok, było mówione iż przybędzie na tę ziemie Amara bogini przyszłości. Będzie wyglądać inaczej niż my, lecz jako jedyna będzie idealna. Wiesz jakie są idealne proporcje?- zapytał Hazzini (xD)
- Tak wiem. Twarz od brody do czubka nosa to ⅓ od nosa do brwi kolejna ⅓ i czoło ⅓ i tak dalej.
-Tak. No i twoje proporcje są idealne, idealne.Czcigodna Amaro opowiedz nam co będzie się działo w przyszłości.
- Co mam wam powiedzieć?- co ja tu do cholery robię? Znów.
- Cóż to za coś wystające z twojej szaty?- Ten drugi wyszedł a Harry został.
- Chodzi ci o to?- wyjęłam z kieszeni telefon i kilka monet. Ej mam jeszcze złotówki! Chłopak pokiwał głową na tak.- To telefon. Służy do komunikowania się z...
- Innymi bogami?- zerknęłam w kontakty i doznałam szoku. Nie ma numerów przyjaciół tylko jakiś... Dobra nie kończę.
- Nomć. A to kilka monet z XXIw. n.e. tłumacząc pochodzę z przyszłości a czas dzieli się na dwie ery moją i waszą . Ale to mało istotne. Muszę wrócić do siebie.- miałam już wychodzić ale tan Harrystos czy jak mu tam złapał mnie za rękę obrócił i... pocałował. Nic nie widziałam tylko ciemność i głos chyba Lou.
-Am! Am debilko nie opuszczaj mnie! Ja nie chce skończyć za kratami za morderstwo...- biadolił dalej ale ja otworzyłam oczy widząc jego zapłakaną mordę.
- Ej. Lou? Co się stało?- to teraz się wyżal.
-O mój boże Am! Dziewczyno! A bałem się że gdy oberwałaś tą gałęzią to cię zabiłem.- Jak? Co? Aaaa. No tak przecież  wysłali nas po więcej drewna.
- Spoko. No to bierzmy te drzewno i spadamy.- dla pewności wymacałam się po mordce i stwierdzam że nie mam żadnych siniaków. Wstałam obejrzałam dookoła i zobaczyłam: drzewo, drzewo z wiewiórką, drzewo, Lou, gałąź, brzoza i... co tam robi Luke?
*Luke*
Gdzie oni do cholery są? No gdzie mój szajbus Am? Poczułem coś na plecach.
-Bohomaz! - To Am!
-Szajbus!- było by miło gdyby nie Lou.
-Ej! A to ponoć mnie lubisz najbardziej. Wiesz ty co?- Czego on chce od mojego szajbusa bo nie do słyszę?
- Oj Loui. To mój kuzyn Luke. Luke to pan marchewka z którym siedziałam w szafie, wyjebałam się kiedyś z nim na schodach , zjadł mi wszystkie marchewki szatan nie człowiek ale bardzo dobry przyjaciel.- Hm. Spoko raczej go polubię.
- Ile razy mówiłem że nie lubię gdy mówicie na mnie Loui?- biedaczek.
*Zayn*
O wracają! Ej czemu jest ich trójka?Dziwne .
-Hejka ludki! To mój kuzyn Luke. Luke to Zayn, Harry, Liam,Lou i chłopaków już znasz.
-No hej.-uśmiechną się do nas. Od powiedzieliśmy tym samym, chwilę porozmawialiśmy i przyszedł czas na jedzenie.
___________________________________
Hey misie tu Aro :) Macie rozdział od mnie, mam nadzieje że go nie zepsułam... 
Mam prośbę :/ Napiszcie jaki kawałek wam się podobał najbardziej :) Bardzo proszę ;* 
Dziękuje ;)
~Aro ^^

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 18


*Am*
Ach jak ten czas leci... spędziłam z nim najlepsze chwile w moim życiu smakował tak malinowo, był taki słodki, a tak szybko się to skończyło... No i po moim jogurcie malinowym a taki był smaczny. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ale mniejsza o mój jogurt siedzę sobie na tyle z Kubą i Dawidem, Piotrkiem. Nie tyle co siedzę a leże. Mamy autko na 7 osób i jedziemy w dziesiątkę geniusze jakich mało. W prawdzie mamy wolny baga... Co tam robi Ed?
-Liam? - Jestem mądra pytać kierowce.
-Co tam Am?-zapytał Daddy.
-Wytłumacz mi co w bagażniku robi Ed?- Wszyscy popatrzyli się do tyłu no nie wszyscy bo Li prowadził ale on lukał w wsteczne.
-Mnie tu nie ma.- A myślałam że tylko ja tak robię. Że tak powiem iks de.
- Mi tam nie przeszkadza ale jak ty tam wlazłeś i gdzie my go władujemy? To znaczy do którego namiotu go walniemy?- zapytałam naszą wspólnotę debili.
-Pamiętasz jak kazałaś im kupić jogurt?- Mój jogurt, może znowu się zatrzy...
-Nie Am nie idziemy po żaden jogurt.- zaprzeczył moim myślą Harry. Czy ta małpa czyta mi w myślach?
- Ej Halo ziemia do Am! Dobra... No więc gdy wy byliście w sklepie bo cię wyciągneli swoją drogą dość silna jesteś ale kontynuując to wtedy wbiłem wam do bagażnika i tak siedziałem puki mnie nie zobaczyłaś. Koooniec. - Ten to ma pomysły.
-O i mogę spać na drzewie! - Czy ja zadaje się z małpami? Nie ważne.
-Liaaaaaaam.
-Co chcesz Aaaaaaam?
- Chce jogurt, prażynki solone i batona.- Wybitna lista zakupów.
-Am wiesz że masz to w torbie ×4?- Zapytał Lou.
-A i owszem wiem. Tylko nie mogę jej dostać bo torbę masz ty! Zobaczysz nie podzielę się MARCHEWKAMI to będziesz mi buty lizać.- Nie wiem co to ma do rzeczy ale ja najpierw mówię potem myślę, a procesy myślowe nie przechodzą w 100% poprawnie więc jest nie ogar.
-Trzymaj ale masz się podzielić!- Spoko loko pasek.
-Okey.- kolejne smakowite czasy przede mną.
-Jesteś starszy a dajesz pomiatać sobą jej?-zapytał a bardziej stwierdził Edzio.
-Ty chyba jej dobrze nie znasz.- Dobre stwierdzenie Zayn.
-Uważaj. W nocy możesz się troszeczkę tak jakby spaść z drzewa.- W sumie mogłabym tak zrobić ale pomysły Harry'ego są słabe. Ja muszę mieć jakiś kreatywny plan. O jesteśmy na... na jakimś zadupiu. Czyli będzie genialnie! Drzewo... staw... Ed. Oj marny jego los.
*Niall*
Siedzę sobie nad "moim miejscem" i rozmyślam. Jak ja tak mogłem? Zazdrość niszczy człowieka.
-Ej Niall! Czemu tu siedzisz a nie u nas w domu?- Greg wyszedł z Theo na spacer.
-Rozmyślam nad moim życiem bez NIEJ. Straciłem ją rozumiesz? Straciłem...- byłem bliski płaczu. Tylko ona się liczyła. Tylko przy niej czułem że żyje że mam dla kogo wstawać że... że teraz nic bez NIEJ nie ma sensu bez NIEJ nie ma mnie nic się nie liczy tylko ona i to że muszę ją odzyskać. Nie zwróciłem uwagi na to że myślałem na głos. Theo przyszedł do mnie i przytulił. Czyli jednak dzieci dużo rozumieją. Mały podniósł mnie na duchu. Pojadę do hotelu i będę walczył. Walczył o nią. I choćby nie wiem co zrobię to, od zyskam moją księżniczkę. Ale pasowałoby wpaść do domu rodziców. Załatwię sprawę w domu i jadę do hotelu. Postanowione!
*Piotrek*
Niezła miejscówka.
- Dzielimy się na grupy! Kto jest  na tyle mądry by się tu nie zgubić i nazbierać drewna na opał?- zapytałem resztę.
- Niech Li, Dawid i Krzysiek pójdą po drzewo. Liam dasz radę? - Ja tam w niego wierze nie że coś ale Am więcej wiary.
-Dobra to idziemy.-i poleźli w stronę gałęzi, liści, kory i korzeniu, a w skrócie to poszli w głąb lasu.
-To drewno mamy, jedzenie i picie też. Namioty się rozłoży, a ja przy pilnuje Am by nie wpadła do stawu. Okey! To rozkładamy!
-Stary ale instrukcja jest po irlandzku.- a no rzeczywiście...
-Pierdolić instrukcje idziemy na żywioł!- z kim ja żyje? Am i jej wrodzony debilizm. 
*Am*
oooo telefon dzwoni. Ciekawe czego Luke od mnie chce?
-Am! 
-Luuuke!
-No heyka mała.
- Po co dzwonisz bohomazie
-A bo wiesz. Mam czas. Ty jesteś w Londynie. W Sydney jest nudno. Calum, Ashton i Michael zostawili mnie tu.
-Są w Londynie a ty chcesz mnie odwiedzić.
-Tak. Z kąt wiedziałaś?
- Jesteś strasznie przewidywalny.
- Wcale nie!
-Wcale a wcale. A w zeszłym roku co było? Z 5 razy do nas do Polski leciałeś. 
-No dobra. Ale co poradzę że jesteś moją ulubioną kuzynką?
-Wielb mnie.
-I co jeszcze? Frytki do tego?
- Z miłą chęcią.
- Ej. Ty  mieszkasz z 1D?
- No i co wobec tego?
- To że odwiedzę też ich.
-A Piotrka, Kuby, Dawida, Krzyśka i Fabiana to już nie?
-Są tam z tobą? Jeszcze lepiej! Szykuj się na zemstę.
-Phi... śnisz.
- O kotach.
-O kotach? A nie mleku czekoladowym? Jak za dawnych lat?
-Przeszło mi... Nie nigdy mi nie przejdzie.
-Dobra kończ. My tu mamy biwak.
-Gdzie wy w Londynie masz na to miejsce?
-A no tak. Jesteśmy w Irlandii.
-To wszystko wyjaśnia.
- No. Dobra kończę. Namioty rozkładamy i muszę po denerwować Ed'a.
-Sheeran tam jest?
-Tak jest, Adios.
-Cześć.
Jak ja dawno nie rozmawiałam z tym głupkiem. Ale w zamian tamtej czwórki mam dziesiątkę innych.
-Choć, choć kotku kotku! Jesteś taki śliczny, śliczny. Nie odchodź kotku, kotku zostań ze mną! Choć, choć kotku kotku! Jesteś tak głupi, głupi, zagraj ze mną!( super zaiste tłumaczenie by me xD) Hello Kitty, Hello Kitty! Am ty nasza satanistko! Kotki z piekła wyznajesz!- Hahahha matko wiedziałam że z tym będzie jakiś odpał. A Dawid mi tu lata jak z piórkiem i woła Hello Kitty. Ale co tam! Pośpiewamy sobie!
-Come, come Kitty, Kitty! You're so pretty, pretty! Don't go Kitty, Kitty stay with me! Come, come Kitty Kitty! You're so silly, silly! Don't go Kitty Kitty Play with me! Hahhah. Ta piosenka to bajzel ale jak wciąga.- I tak śpiewaliśmy. Ja i Dawid po Polsku a reszta wyła po swojemu. Ale co piękne zawsze się kończy. Jak jogurt malinowy. Trzeba rozłożyć to gunwo.
______________________________________________________
Hey misie :) Od razu (znów) przepraszam za tą przerwe... Postaram się wrzucać częściej :* Jak emołszyns po (chujowym) rozdziale?
~Merry :)

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 17

Miłego kochani ♥♥♥
____________________________________
*Fabian*
Jesteśmy w Mullingar w hotelu a Horan w rodzinnym. Szczerze dobrze bo Am nie zbyt dzisiaj rozmowna. Siedzi z Kubą w ich pokoju a jedynymi osobami z którymi rozmawia są Zayn, Piotrek i Kuba mi czasem od powie. Wiem że zerwanie boli ale myślałem że Am aż tak bardzo to nie przybije, myliłem się.
Ludzie nie płaczą dla tego że są słabi. To dla tego że byli silni zbyt długo...
*Am*
Co ja wyprawiam?! Siedzę przytulam się do Kuby rozmawiam z Zayn'em nawet nie wiem o czym. Jestem wrakiem? Nie! Nie jestem wrakiem nie będę się zadręczać Horanem! To przeszłość!
Gwałtownie wstałam, aż Kuba się wystraszył i podeszłam do szafy, wyjęłam ubrania i szybkim krokiem wparowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się w ciuchy:
Zrobiłam lekki makijaż i obiecałam sobie nie użalać nad sobą. Co było nie wróci. ( Tak mi się skojażyło z : Jeden osiem L)
Wyszłam z łazienki ,a moi pocieszyciele aż wytrzeszczyli oczy.
-Zayn czy ja mam omamy czy Am tam na serio stoi i lekko się uśmiecha? - No tak... Jednak dam rade przetrwać.
-Nie. Ja tu jestem. Idziemy do reszty?- Muszę sobie też  z innymi porozmawiać jeśli ma być po staremu. Znając tych wariatów od razu będzie lepiej.
- Jasne chodźmy.- O widać że nie tylko mi humor się poprawił. Zayn też się rozpromienił. Od razu gdy weszliśmy do salonu rozmowy ucichły i tylko nas było słychać. Podleciał do mnie Marchewkowiec i oglądać mnie z każdej strony.
-Loui co ty wyprawiasz?- Byłam mocno zdziwiona i rozbawiona.
-O i jeszcze mówi... - Lou powalił mnie na dywan i usiadł na mnie okrakiem z twarzą niedaleko mojej. Teraz to jestem cholernie wystraszona, bo nie wiem co ten kretyn ma w głowie.
-Gadaj kim lub czym jesteś zmoro nie czysta z piekła rodem! Gdzie nasza Am?!- Jego twarz była coraz bliżej mojej i gdyby nie Zayn to ze strachu bym na zawał zszedła.Louis jest czasami straszliwie straszny.
-Louis idioto to Am. Tylko że... No cóż po tym jak wpadła jak zwariowana do łazienki i z niej wyszła była uśmiechnięta ale znając Am postanowiła nie użalać się nad sobą itd.- Skąd ten patafian to wiedział?! Jestem głupia. Znam się z nim od podstawówki... To wszystko wyjaśnia. Nadal jestem tak samo inteligentnie głupia.
-Skąd to wiesz?- Tak, czas na głupie pytania Am.
- Znam cię pomiocie diabła.- Jak dawno nie słyszałam tego komplementu. 
-Och i ach kujonku. - Puściłam mu oczko i zaczęliśmy się z siebie śmiać jak za starych czasów.
- No i wróciła stara Am. - Po chwili Kuba trzymał mnie w swoim uścisku, a Fabian z rozbiegu na nas wpadł z zdaniem że on też chcę.
- Wariaty.- Słuszne stwierdzenie od... Liasia. Hahahh dawno już się tak nie wygłupiałam. Brakowało mi tego.
- Wiecie jak  mi brakowało naszych wygłupów? Szczerze? To mam ochotę na biwak. Taki jak zazwyczaj robiliśmy u nas na łące. Pamiętacie jak Dawid wpadł do jeziora, a później wyszedł cały mokry mówiąc że ma kolacje w spodniach? Geniusz trzymał tam żelki i chrupki, no i rybę. Albo jak Krzysiek wlazł na drzewo i udawał wiewiórkę? Fabian zawsze nam na gitarze grał a my śpiewaliśmy piosenki typu " cztery razy po dwa razy" lub piosenki z Kiepskich. Nie brakuje wam tego?- Wzięło mnie na wspomnienia. Cóż taka prawda. Ja wolałam wygłupiać się i latać jak małpa po drzewach niż od 4-5 klasy malować facjatę toną podkładu i innymi kosmetykami. Nie byłam i nie będę normalna. Nigdy.
- W sumie moglibyśmy zrobić. Mamy 5 dni przerwy w trasie bo Niall użala się nad sobą i Greg z Theo go pilnuje by nie zrobił niczego głupiego. To co wybieramy się na biwaczek?- Zapytał Mopsik.  Na co wszyscy zgodnie przytaknęliśmy i zaczęliśmy pakowanie. Przyszedł czas na rozdzielenie kto z kim śpi. Po kilku kłótniach wyszło na to że śpię w namiocie ( dużym namiocie na 6 osób) w pierwszej części z Zayn'em na zmianę z Kubą i Fabianem. No cóż obok ( 2 pomieszczonko namiotu ;*) Będą spać na zmianę Kuba i Fabian, Zayn i Fabian, Zayn i Kuba itd. A dalej ( 3 pomieszczonko xD) Lou i Piotrek. W  drugim namiocie będą spać Dawid i Chris a w trzecim Liam i Harry. Ustalone jest już wszystko. Teraz czekać na ( o zgrozo) busa i biwaczek.
_____________________________________________________
Dzisiaj krótko bo straszliwie się śpieszę mam nadzieje że się podobało :) Myślę że nie do końca fajny ale to wy macie prawo głosu :* No i Wesołej Wielkanocy pysie <333
1. Jak rozdział?
2. Jak reakcje na wspomnienia Am?
Do zobaczenia ^^

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 16

Witajcie misie :) Miłego czytania :* ( Mówiłam że będzie dłuższy c'nie?)
______________________________________________________
*Am*
Nadal stoję tutaj wtulona w mojego kochanego blondyna. To słodkie a po za tym on tak fajnie przytula. Dobrze może przestane bo coś mi się wydaje że za bardzo sobie słodzę mózg.Chyba że to nadal ja tylko ta słodsza wersja mnie? Nie ważne. Boje się o siebie zaczynam rozmawiać z samą sobą... Never mind. Powoli gdy chłopcy zajęli się sprzątaniem było tu o wiele lepiej. Nie wiem po co bo i tak dziś jedziemy dalej do Mullingar, a wyruszamy z Athlone by znaleźć się w Dublinie. Ale czekaj... Nie mówcie że ja tu stercze w objęciach Horana a reszta może gapić się... Nieeee! Mój tyłek czuje się obserwowany. Głupie krótkie spodenki prawie nie zakrywające pupy!
*Zayn*
Mrrr... Jakie to słodkie. I te kolorki, te kształty. Żyć nie umierać.
- Stary czy ty się właśnie lampisz na tyłek Am?-Zapytał mój sobowtór. Ej... Ja się serio na nią gapie. Źle ze mną nie mogę odbić dziewczyny przyjacielowi, ale jednak tak miło było gdy leżała przy mnie...Ogar.
-Hę? Mówiłeś coś?- Zapytałem Fabian'a.
-Od dobrych kilku minut gapisz się na nią i jej zgrabną pupę...Stary nie mów że się w niej zakochałeś. A co z Pezz?-Zapytał.
- Z Pezz? rzuciła mnie dla jakiegoś Nathan'a.-wolę nie poruszać sprawy z Am muszę sobie ją z głowy wybić, nie wolno mi się w niej zakochać. To będzie trudne...Dla Niall'a zrobię wszystko, nie pozwolę mu cierpieć.Nie mogę...
*Am*
Czuje się obserwowana. Dziwne uczucie które mi się nie podoba. 
-Nialler może mnie puścisz? Naściskasz się mnie jeszcze podczas drogi do Mullingar.-Powoli się od mnie oderwał, przelotnie całując mnie w usta.
-Nie uderzysz, nakrzyczysz ani nie wybuchniesz?- o co mu chodzi?
-Nie? - Co ten ziemniak knuje?
-Jedziemy do mnie do domu rodzinnego. Chciałem żeby poznali cię moi rodzice. -Uśmiechną się lekko na wspomnienie rodziny. Tylko czy ja tam się gdzie nie wyrąbie na płaskiej powierzchni. Cóż ja do wszystkiego jestem zdolna.  Ale mniejsza o to. Co będzie to będzie. 
- Spoko.
Po pomieszczeniu rozbrzmiały pierwsze dźwięki Chciałbym Enzzi'ego co oznacza że dzwoni mama. Odebrałam i przyłożyłam telefon do ucha.
- Hejka.
-Hej córciu! Jak tam u was? Opowiadaj!
- Cóż jesteśmy w hotelu i czekamy na busa. 
- A jak u Piotrka? Opiekuje się tam wami? Wiesz ciocia Magda jest u nas w raz z resztą mam twoich przyjaciół.
- Wiesz co? Jak tak możesz!? Hahah ale i tak uraziłaś moją dumę.
-  Am to na prawdę ty? Podmienili cie co?
- A idź ty! Dam ci do telefonu Małego.
-Okej.
Telefon od siebie odsunęłam i zawołałam.
- Mały ! Złaź mi tu! Nasze mamy dzwonią! Weź resztę!
*Mały*
Gdy usłyszeliśmy że nasze rodzicielki dzwonią zlecieliśmy jak strzały do Am.Wziąłem od niej telefon i włączyłem głośnik.
- Ciocia?
- Piotruś! Jak tam u was?- po pokoju słychać było śmiech.
- Mamo przełącz na głośnik wszyscy pogadamy.
- Okej .Już.- w tle słychać było rozmowy mamy Kuby i Fabiana. Rozmawiały o tym który z nich ma większe szanse u Am. Po gratulować tematu. 
- Niestety Am jest już już zajęta. Jej chłopakiem jest Horan.
- Hahah wiedziałam  że zwiąże się z tym blondynem!Chce swoje wygrane pieniądze.- zaczęła ciocia Klaudia.
- Mamo serio się zakładałaś o takie coś?- odezwał się Dawid.
- Nie wierzyły mi twierdziły że on jest dla niej za słodki i że są bardziej za Zayn'em ale ja miałam racje!
-Ciocia nie ekscytuj się tak bo jego rodzice mogą mnie nie polubić...- Powiedziała Am.
-Co? Jak to nie polubić? Jak cię nie polubią to tak im na kopie yyy yy - prawdo podobnie zakryli jej usta ręką.
- Nie zwracajcie na nią uwagi. Wcale jej nie przywiązałyśmy do krzesła.- Powiedziała mama Fabiana - Catarina.
- Nie wcale. - Ciocia Agnieszka i jej sarkazm...
- Ale wracając to jak tam u was?- Zaczęła moja mama.
- To tak. Od czego by tu zacząć? Wszystkie dziewczyny o dziwo się do nas kleją co nie powiem jest fajne. Ostatnio Am występowała z Niall'em w sztuce " Romeo i Julia". I teraz jesteśmy w hotelu po nocy horrorów i... Nie wiem jak wy to sobie nazwiecie ale nawiedził nas jakiś clown, krwawa i wszędzie było pełno flaków i krwi. Więc było strasznie.- wypowiedział się Krzysiek.
- A to nie przypadkiem Am wam to zrobiła?- zapytała ciocia Ewa.
- Nie. Z tego co wiem to była razem z Louis'em, Liam'em i Zayn'em. Nie mogła nam tego zrobić bo cały czas z nami była.- usprawiedliwiłem Am.
- Tak byłam razem z nimi, a Lou spał twarzą na kroczu Liam'a.- Jakby to musiało wyglądać.
- Dobra musimy kończyć bo nam kasy braknie. Zagraniczne rozmowy to gówno.- zakończyła mama Dawida i się rozłączyliśmy.
Wszystkiemu przysłuchiwali się 1D. To było takie niezręczne. Wyobrażacie sobie coś takiego? Siedzisz u znajomych z innego kraju. Nie rozumiesz ich języka a tu dzwoni telefon i zaczynają nawijać jak porąbani w ich języku a ty tak siedzisz i czasem wyłapujesz swoje imię lub nazwisko. To by było dziwne. I pomyśleć że oni tak się czuli. Do domu wpadł jak piorun ten cały Paul i zaczął jak jakiś karabin maszynowy nawalać słowami które ledwo co dało się zrozumieć. Po czym wypchał nas z hotelu i wpakował do busa. Nie było to za wygodne bo jak idziesz prawie na przodzie i taki Paul nas wepchnie do busa gdzie jeden na drugiego wpada i mamy kanapkę nie jest za fajne.
- Moje płuca!, Co tam twoje płuca ktoś ma stopę przy moim nosie i strasznie capi!, Pewnie Moja! Zabieraj ją! Kto mi się wbija w udo?! Jakie udo ja nóg nie czuje! Zabieraj swój tyłek z mojej twarzy! To ty zabieraj twarz z mojego tyłka!- Tak właśnie wygląda wsiadanie do busa naszej grupy. Wcześniej też tak było! Jedźmy na zakupy będzie fajnie! A później... Debilu oko mnie boli, śmierdzisz, zgniatasz mi cycki itp. Więc nie za ciekawie. Powoli nasza kanapka się burzyła. Na zakrętach Louis wylądował z Am na szybie, ale przy najmniej byli wolni od kanapki. Przy hamowaniu tak się po sobie śliznęliśmy że 3/4 kanapki odpadło i mogło normalnie usiąść. Am z Lou zbierali własne zwłoki z podłogi, nie zbyt im to wychodziło ale w końcu usadowili się na fotelach jak ludzie. Oczywiście jeżeli "Jak ludzie" odbieramy jako Am rozłożona na fotelu i Lou śpiący na jej kolanach. Tak marchewkowiec zdążył już usnąć. Wreszcie wszyscy ( po 30 minutach) usadowiliśmy się na fotelach. Reszta drogi przebiegła... powiedzmy mniej niebezpiecznie. Jeżeli uznamy latanie po autobusie z gorącą kawą za bezpieczne zachowanie w jadącym busie. Mniejsza o bezpieczeństwo! Oczywiście to bieganie nie obyło się bez konsekwencji. Niestety to Am oberwała kawą od Horana. A on co? Nic biega dalej. Na szczęście Louis i Zayn się nią zajęli i nie poparzyła się tak mocno. Liam natomiast na wrzeszczał na Niall'a że co on wyprawia i jak tak mógł własnej dziewczynie. On zaczął gadać że Am go nie kocha woli Kubę a kawa miała wylądować na  nim nie na niej. Po czym gdy chciał przeprosić Am, ona nie chciała nawet na niego patrzeć. Ufała mu, a on ją zawiódł i skrzywdził.
- Am. Niall nie chciał. On wymyślił sobie że wyleje ją na Kubę bo twierdził że on cie mu odbiera.- wstawił się za Horan'em Liam.
- Co z tego? Chciał skrzywdzić mojego przyjaciela. Jednak to ja oberwałam. Ciesze się że nie on. ( W między czasie Am siedziała przytulona do Zayn'a a on głaskał ją po głowie.) Na razie nie mogę mu nic obiecać. Mam zawiedzione zaufanie co do niego. Powiedz że na razie... z nami... koniec. Z nami koniec. Ma jeszcze szanse ale musi od nowa zyskać moje zaufanie.- mówiąc to bardziej w tuliła się w towarzysza. Liam odszedł do winowajcy i mu przekazał to co powiedziała Am.
___________________________
Mam nadzieje że się wam podoba :-)
1. Jak myślicie który z  nich ma większe szanse u Am? Kuba czy Fabian? XD
2. Czy Niall ma jeszcze jakieś szanse?
3. Jak się podobał rozdział? Nie jest za nudny?
~Wasza wariatka Merry :*