Informacyje

~Merry :')

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 19

*Am*
Co ja tu robię?
- Ja pitolę co się dzieje?- powiedziałam do swojej głupiej osoby myśląc że mi od powiedzą.
- Co znaczy "pitolę"?- zapytał Hazzopodobny gostek.
-Dobra to robi się dziwne...- wyjęłam telefon była 12:32 i był rok 4000pne! O ty w dupę.
- Nie wychowana jesteś. Powinnaś zająć się domem a nie wymyślać nowe słowa.- Ta wersja Hazzy jest dziwna. Nawet jak na Harry'ego.
- Co bulgotasz?- wybrałam sobie moment do obrażania ludziów z ee prehistorii? Nieee... z starożytności!
- Czekaj. Nie to nie może być to...- przeżucił mnie przez ramie i ruszył szybko przed siebie. Cóż po drodze i tak go po wyklinałam. Pewnie i tak nic nie zrozumiał ale musiałam się nakrzyczeć. Jakieś babki w dziwnych szatach się na mnie lampiły... Co ja mam na sobie? Uff... Mam moje ciuchy. Aaa to pewnie lampiły się na moje granatowe rurki i bluzę,

 co prawda Kuby ale bardzo ją lubiłam. Wreszcie loczysław mnie opuścił na podłogę i stałam przed jakimś chłopakiem wyglądającym jak Calum. (Chodzi mi o Calum'a Hood'a [kapturek xD] z 5SOS) Podszedł do mnie i zaczął mnie mierzyć... To robi się dziwniejsze z sekundy na sekundę.
-O mój Zeusie... Harrystosie to ona.- o mnie te ciołki mówią? Szczerze to... czemu padli na kolana?
-Amaro wybacz nam. - odezwał się Harry coś tam.
- Co? Ej wstańcie ciołki. Wyjaśnicie mi co tu się dzieje? - oboje wstali i zaczęli opowiadać.
- Więc. Z tego co głosi nasz prorok, było mówione iż przybędzie na tę ziemie Amara bogini przyszłości. Będzie wyglądać inaczej niż my, lecz jako jedyna będzie idealna. Wiesz jakie są idealne proporcje?- zapytał Hazzini (xD)
- Tak wiem. Twarz od brody do czubka nosa to ⅓ od nosa do brwi kolejna ⅓ i czoło ⅓ i tak dalej.
-Tak. No i twoje proporcje są idealne, idealne.Czcigodna Amaro opowiedz nam co będzie się działo w przyszłości.
- Co mam wam powiedzieć?- co ja tu do cholery robię? Znów.
- Cóż to za coś wystające z twojej szaty?- Ten drugi wyszedł a Harry został.
- Chodzi ci o to?- wyjęłam z kieszeni telefon i kilka monet. Ej mam jeszcze złotówki! Chłopak pokiwał głową na tak.- To telefon. Służy do komunikowania się z...
- Innymi bogami?- zerknęłam w kontakty i doznałam szoku. Nie ma numerów przyjaciół tylko jakiś... Dobra nie kończę.
- Nomć. A to kilka monet z XXIw. n.e. tłumacząc pochodzę z przyszłości a czas dzieli się na dwie ery moją i waszą . Ale to mało istotne. Muszę wrócić do siebie.- miałam już wychodzić ale tan Harrystos czy jak mu tam złapał mnie za rękę obrócił i... pocałował. Nic nie widziałam tylko ciemność i głos chyba Lou.
-Am! Am debilko nie opuszczaj mnie! Ja nie chce skończyć za kratami za morderstwo...- biadolił dalej ale ja otworzyłam oczy widząc jego zapłakaną mordę.
- Ej. Lou? Co się stało?- to teraz się wyżal.
-O mój boże Am! Dziewczyno! A bałem się że gdy oberwałaś tą gałęzią to cię zabiłem.- Jak? Co? Aaaa. No tak przecież  wysłali nas po więcej drewna.
- Spoko. No to bierzmy te drzewno i spadamy.- dla pewności wymacałam się po mordce i stwierdzam że nie mam żadnych siniaków. Wstałam obejrzałam dookoła i zobaczyłam: drzewo, drzewo z wiewiórką, drzewo, Lou, gałąź, brzoza i... co tam robi Luke?
*Luke*
Gdzie oni do cholery są? No gdzie mój szajbus Am? Poczułem coś na plecach.
-Bohomaz! - To Am!
-Szajbus!- było by miło gdyby nie Lou.
-Ej! A to ponoć mnie lubisz najbardziej. Wiesz ty co?- Czego on chce od mojego szajbusa bo nie do słyszę?
- Oj Loui. To mój kuzyn Luke. Luke to pan marchewka z którym siedziałam w szafie, wyjebałam się kiedyś z nim na schodach , zjadł mi wszystkie marchewki szatan nie człowiek ale bardzo dobry przyjaciel.- Hm. Spoko raczej go polubię.
- Ile razy mówiłem że nie lubię gdy mówicie na mnie Loui?- biedaczek.
*Zayn*
O wracają! Ej czemu jest ich trójka?Dziwne .
-Hejka ludki! To mój kuzyn Luke. Luke to Zayn, Harry, Liam,Lou i chłopaków już znasz.
-No hej.-uśmiechną się do nas. Od powiedzieliśmy tym samym, chwilę porozmawialiśmy i przyszedł czas na jedzenie.
___________________________________
Hey misie tu Aro :) Macie rozdział od mnie, mam nadzieje że go nie zepsułam... 
Mam prośbę :/ Napiszcie jaki kawałek wam się podobał najbardziej :) Bardzo proszę ;* 
Dziękuje ;)
~Aro ^^

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 18


*Am*
Ach jak ten czas leci... spędziłam z nim najlepsze chwile w moim życiu smakował tak malinowo, był taki słodki, a tak szybko się to skończyło... No i po moim jogurcie malinowym a taki był smaczny. Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Ale mniejsza o mój jogurt siedzę sobie na tyle z Kubą i Dawidem, Piotrkiem. Nie tyle co siedzę a leże. Mamy autko na 7 osób i jedziemy w dziesiątkę geniusze jakich mało. W prawdzie mamy wolny baga... Co tam robi Ed?
-Liam? - Jestem mądra pytać kierowce.
-Co tam Am?-zapytał Daddy.
-Wytłumacz mi co w bagażniku robi Ed?- Wszyscy popatrzyli się do tyłu no nie wszyscy bo Li prowadził ale on lukał w wsteczne.
-Mnie tu nie ma.- A myślałam że tylko ja tak robię. Że tak powiem iks de.
- Mi tam nie przeszkadza ale jak ty tam wlazłeś i gdzie my go władujemy? To znaczy do którego namiotu go walniemy?- zapytałam naszą wspólnotę debili.
-Pamiętasz jak kazałaś im kupić jogurt?- Mój jogurt, może znowu się zatrzy...
-Nie Am nie idziemy po żaden jogurt.- zaprzeczył moim myślą Harry. Czy ta małpa czyta mi w myślach?
- Ej Halo ziemia do Am! Dobra... No więc gdy wy byliście w sklepie bo cię wyciągneli swoją drogą dość silna jesteś ale kontynuując to wtedy wbiłem wam do bagażnika i tak siedziałem puki mnie nie zobaczyłaś. Koooniec. - Ten to ma pomysły.
-O i mogę spać na drzewie! - Czy ja zadaje się z małpami? Nie ważne.
-Liaaaaaaam.
-Co chcesz Aaaaaaam?
- Chce jogurt, prażynki solone i batona.- Wybitna lista zakupów.
-Am wiesz że masz to w torbie ×4?- Zapytał Lou.
-A i owszem wiem. Tylko nie mogę jej dostać bo torbę masz ty! Zobaczysz nie podzielę się MARCHEWKAMI to będziesz mi buty lizać.- Nie wiem co to ma do rzeczy ale ja najpierw mówię potem myślę, a procesy myślowe nie przechodzą w 100% poprawnie więc jest nie ogar.
-Trzymaj ale masz się podzielić!- Spoko loko pasek.
-Okey.- kolejne smakowite czasy przede mną.
-Jesteś starszy a dajesz pomiatać sobą jej?-zapytał a bardziej stwierdził Edzio.
-Ty chyba jej dobrze nie znasz.- Dobre stwierdzenie Zayn.
-Uważaj. W nocy możesz się troszeczkę tak jakby spaść z drzewa.- W sumie mogłabym tak zrobić ale pomysły Harry'ego są słabe. Ja muszę mieć jakiś kreatywny plan. O jesteśmy na... na jakimś zadupiu. Czyli będzie genialnie! Drzewo... staw... Ed. Oj marny jego los.
*Niall*
Siedzę sobie nad "moim miejscem" i rozmyślam. Jak ja tak mogłem? Zazdrość niszczy człowieka.
-Ej Niall! Czemu tu siedzisz a nie u nas w domu?- Greg wyszedł z Theo na spacer.
-Rozmyślam nad moim życiem bez NIEJ. Straciłem ją rozumiesz? Straciłem...- byłem bliski płaczu. Tylko ona się liczyła. Tylko przy niej czułem że żyje że mam dla kogo wstawać że... że teraz nic bez NIEJ nie ma sensu bez NIEJ nie ma mnie nic się nie liczy tylko ona i to że muszę ją odzyskać. Nie zwróciłem uwagi na to że myślałem na głos. Theo przyszedł do mnie i przytulił. Czyli jednak dzieci dużo rozumieją. Mały podniósł mnie na duchu. Pojadę do hotelu i będę walczył. Walczył o nią. I choćby nie wiem co zrobię to, od zyskam moją księżniczkę. Ale pasowałoby wpaść do domu rodziców. Załatwię sprawę w domu i jadę do hotelu. Postanowione!
*Piotrek*
Niezła miejscówka.
- Dzielimy się na grupy! Kto jest  na tyle mądry by się tu nie zgubić i nazbierać drewna na opał?- zapytałem resztę.
- Niech Li, Dawid i Krzysiek pójdą po drzewo. Liam dasz radę? - Ja tam w niego wierze nie że coś ale Am więcej wiary.
-Dobra to idziemy.-i poleźli w stronę gałęzi, liści, kory i korzeniu, a w skrócie to poszli w głąb lasu.
-To drewno mamy, jedzenie i picie też. Namioty się rozłoży, a ja przy pilnuje Am by nie wpadła do stawu. Okey! To rozkładamy!
-Stary ale instrukcja jest po irlandzku.- a no rzeczywiście...
-Pierdolić instrukcje idziemy na żywioł!- z kim ja żyje? Am i jej wrodzony debilizm. 
*Am*
oooo telefon dzwoni. Ciekawe czego Luke od mnie chce?
-Am! 
-Luuuke!
-No heyka mała.
- Po co dzwonisz bohomazie
-A bo wiesz. Mam czas. Ty jesteś w Londynie. W Sydney jest nudno. Calum, Ashton i Michael zostawili mnie tu.
-Są w Londynie a ty chcesz mnie odwiedzić.
-Tak. Z kąt wiedziałaś?
- Jesteś strasznie przewidywalny.
- Wcale nie!
-Wcale a wcale. A w zeszłym roku co było? Z 5 razy do nas do Polski leciałeś. 
-No dobra. Ale co poradzę że jesteś moją ulubioną kuzynką?
-Wielb mnie.
-I co jeszcze? Frytki do tego?
- Z miłą chęcią.
- Ej. Ty  mieszkasz z 1D?
- No i co wobec tego?
- To że odwiedzę też ich.
-A Piotrka, Kuby, Dawida, Krzyśka i Fabiana to już nie?
-Są tam z tobą? Jeszcze lepiej! Szykuj się na zemstę.
-Phi... śnisz.
- O kotach.
-O kotach? A nie mleku czekoladowym? Jak za dawnych lat?
-Przeszło mi... Nie nigdy mi nie przejdzie.
-Dobra kończ. My tu mamy biwak.
-Gdzie wy w Londynie masz na to miejsce?
-A no tak. Jesteśmy w Irlandii.
-To wszystko wyjaśnia.
- No. Dobra kończę. Namioty rozkładamy i muszę po denerwować Ed'a.
-Sheeran tam jest?
-Tak jest, Adios.
-Cześć.
Jak ja dawno nie rozmawiałam z tym głupkiem. Ale w zamian tamtej czwórki mam dziesiątkę innych.
-Choć, choć kotku kotku! Jesteś taki śliczny, śliczny. Nie odchodź kotku, kotku zostań ze mną! Choć, choć kotku kotku! Jesteś tak głupi, głupi, zagraj ze mną!( super zaiste tłumaczenie by me xD) Hello Kitty, Hello Kitty! Am ty nasza satanistko! Kotki z piekła wyznajesz!- Hahahha matko wiedziałam że z tym będzie jakiś odpał. A Dawid mi tu lata jak z piórkiem i woła Hello Kitty. Ale co tam! Pośpiewamy sobie!
-Come, come Kitty, Kitty! You're so pretty, pretty! Don't go Kitty, Kitty stay with me! Come, come Kitty Kitty! You're so silly, silly! Don't go Kitty Kitty Play with me! Hahhah. Ta piosenka to bajzel ale jak wciąga.- I tak śpiewaliśmy. Ja i Dawid po Polsku a reszta wyła po swojemu. Ale co piękne zawsze się kończy. Jak jogurt malinowy. Trzeba rozłożyć to gunwo.
______________________________________________________
Hey misie :) Od razu (znów) przepraszam za tą przerwe... Postaram się wrzucać częściej :* Jak emołszyns po (chujowym) rozdziale?
~Merry :)